Sylwester w Paryżu!

By Sabina Pawlik - Blog - stycznia 12, 2018



Tego roku postanowiliśmy wraz z chłopakiem, że sylwester spędzimy za granicą. Wybór padł na Paryż stolicę Francji. Pobyt tam miał trwać 4 dni. Wybraliśmy się na własną rękę organizując transport, nocleg oraz żywność. Wyjazd odbył się późnym popołudniem i trwał 21 godzin, na szczęście autokar posiadał toaletę, mini barek z kawą/herbatą i zimnymi napojami, tv na którym puszczano filmy, wi-fi oraz kontakt elektryczny dzięki czemu pobyt nam się nie dłużył.

DZIEŃ 1.
Na miejscu byliśmy o godzinie 14:30. Wyruszyliśmy z placu Concorde zabraliśmy walizki i  ruszyliśmy na spacer w stronę Luwru, mając nadzieje, że załapiemy się na zwiedzanie muzeum. Niestety kolejki oraz zbyt duży bagaż pokrzyżował nam plany. Na szczęście nie poszliśmy tam po daremno ponieważ wynegocjowaliśmy średnią figurkę wieży Eiffel'a z 7 na 3 Euro.




Udaliśmy się w kierunku stacji metra by dojechać do 18 dzielnicy Paryża, gdzie znajdował się nasz hotel. Tam mieliśmy chwilę by odpocząć po ciężkiej podróży i przygotować się na wieczór sylwestrowy.
Około godziny 21:30 w pięknych kreacjach udaliśmy się pod łuk triumfalny gdzie miały odbyć się pokazy laserowo-muzyczne oraz fajerwerki. 




Było tak dużo ludzi, że ledwo co udało nam się cokolwiek zobaczyć, na szczęście mój chłopak pozwolił mi usiąść na swoich ramionach gdzie mogłam cały pokaz podziwiać. Spektakl był niesamowity!




Gdy wróciliśmy do hotelu otworzyliśmy szampana oraz wino i w ten sposób uczciliśmy nowy rok!

DZIEŃ 2.
Wstaliśmy późnym rankiem wykończeni poprzednim dniem, zjedliśmy przepyszne francuskie śniadanko w naszym pokoju i pełni zapału oraz entuzjazmu ruszyliśmy zwiedzać zabytki Paryża.
Wcześniej jeszcze zatrzymaliśmy się w kwiaciarni gdzie wyszłam z pięknym bukietem różowych kwiatów. 




Naszym pierwszym przystankiem była wieża Eiffel'a, która zrobiła na nas niesamowite wrażenie. Radość nie trwała długo, ponieważ zaczął padać deszcz i wiać silny wiatr, a parasol niestety został w walizce. 




Tego dnia ze względu na pogodę nie mogliśmy zrobić żadnych zdjęć. Z tego powodu czułam się bardzo smutno bo liczyłam na piękne kadry. Za nim dostaliśmy się do naszej stacji metra poczułam się zmęczona i słaba wiedziałam że łapie mnie grypa. Marzyłam już tylko o tym by znów znajdować się w cieplutkim pokoju hotelowym.




Wieczorem chłopak zmusił mnie na spacer w kierunku bazyliki Sacre-Cour (ok. 600 m) jednak, lekka gorączka, schody i górki nie pozwoliły mi iść dalej, więc w połowie trasy zawróciliśmy. W pokoju zjedliśmy smaczną pizze, następnie zasnęłam by następnego dnia poczuć się lepiej. 

Kolejne dwa dni chcę wam zrelacjonować w kolejnym wpisie.




  • Udostępnij:

You Might Also Like

7 komentarzy

  1. super, jestem ciekawa, ile Was wyszła ta podróż organizowana na własną rękę

    OdpowiedzUsuń
  2. wow its amazing..beautifull pictures dear you both look lovely..
    https://clicknorder.pk online shopping in pakistan

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale pięknie. Ja miałam okazję być w Paryżu i jest cudowny ❤
    Pozdrawiam cieplutko
    My blog

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow, ale ładne zdjęcia, takie klimatyczne. :) Paryż jest piękny!

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda, że pogoda pokrzyżowała Wam plany, ale i tak trochę zdjęć udało Wam się zrobić :*
    Chciałabym odwiedzic Paryż :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Te zdjęcia :) Aż chce się żyć ;)

    OdpowiedzUsuń